wtorek, 21 stycznia 2020

ZBLIŻA SIĘ MOJE 88-LECIE !

Dziś 21 stycznia. Długo nie zaglądałam do moich blogów, bo jakoś nie chciało mi się pisać. Wreszcie dzisiaj zdobyłam się na wysiłek i... obsłużyłam aż trzy blogi.
Skutery - otóż  zdobyłam się na odwagę i zadzwoniłam do tego naprawiacza, Jerzego, który zaczął swoje nieudane wysiłki przywrócenia go do ruchu. Po raz czwarty. Wydatki ponad 800 zł.  Okazało się, że wysiadły oba akumulatory i facet mi je  zakupił, a ja zapłaciłam. W końcu ruszył, ale ja mam go dość i  dałam ogłoszenie o sprzedaży. Czy mi się uda go opylić ? Zobaczymy. W tak zwanym międzyczasie kupiłam inny, podobny do pierwszego, bo mały  i mało używany, co widać na pierwszy rzut oka. Dziś wyjechałam z nim na spacer, ale b.  wolno się poruszał i bałam się, że w końcu stanie, więc wróciłam do domu i teraz ładuję go, bym mogła go eksploatować w najbliższej przyszłości. Muszę także uruchamiać ten pierwszy, by nie rozładował się stojąc, bo ma takie predyspozycje.
24-go koszmarny dzień - kończę 88 lat. Nie chce mi się nawet o  tym wspominać, bo to koszmar i odchodzenie w niebyt.

21 STYCZNIA 2020 ROKU

Chciałam trafić na  swój blog "Życie jest krótkie", a  otworzyłam ten , w którym swój wpis odnalazłam z listopada ub.r.  Dziś jest 21 stycznia, a za 3 dni kończę 88 lat ! Wierzyć się, po prostu, nie chce, że  dożyję tylu lat. I co z tego, kiedy połowę tej "wieczności" towarzyszyły mi choroby, których nie zwalczyli lekarze, wielokrotne pobyty w szpitalach, a ja jedynie podtrzymywałam ulatujące życie - właściwie niewiele z niego korzystając.
Rozpoczęłam opowieść o pobycie w DPS, w którym tkwię od ponad 10 lat. Też nie wesołe wspomnienia, ale  dość urozmaicone , przede wszystkim problemami, problemikami, koniecznymi  do zwalczania, nie zawsze udanymi. Nawydawałam , straciłam mnóstwo pieniędzy , często oszukiwana, otrzymująca  nie to, co chciałam, a więc  nie do wykorzystania. Szczęściem było , że  miałam ich  więcej, niż kiedykolwiek i mogłam  nimi dysponować do woli. Kończą się jednak. Ostatnio zakupiłam dwa skutery inwalidzkie, bo pierwszy zakup był właśnie "wciśnięty" mi przez oszusta i żeby go, skutecznie, naprawić -  wydałam  niemal tyle, za ile kupiłam. Szmelc. Drugi (oba małe) w o wiele lepszym stanie i fajny, będzie przydatny, jeżeli dotrwam do wiosny. Na sprzedaż pierwszego dałam ogłoszenie do  zajmującej się  pośrednictwem firmy. Kontaktuję się stale z Cieciorem - kumpelą z ławy szkolnej. Biedna, rok temu miała operację raka macicy, co ją  wykończyło  fizycznie, ale psychicznie trzymamy się nieźle , skoro, jak za dawnych lat potrafimy śmiać się do rozpuku, z moich dowcipasów. Muszę powiedzieć, że  potrafiłam zawsze rozśmieszać moich rozmówców, szczególnie wtedy, kiedy naigrywałam się z samej siebie. A takie  wyśmiewanie się  najlepiej mi wychodzi,
O polityce lepiej nie mówić. Co też wyczynia i jak ta nasza wredna opozycja - nie da się  spokojnie relacjonować. Odłożę opowieści na później. Tymczasem zakończę ten wpis, bo jestem zmęczona całodziennym warowaniem - przy komputerze, telewizji, pisaniną i wyjazdem  na skuterku do parczku. Pogodę mieliśmy dziś bombową. No,to pa !

AKTUALIA

NARUSZYŁAM  TYM  MASAŻEREM STOPĘ I PRZEZ KILKA DNI NIE MOGŁAM NAWET NA NIEJ STĄPNĄĆ. MAŚCI NIE POMAGAŁY, AŻ WRÓCIŁA KINGA I  ZALECIŁA MI ZIM...