piątek, 9 lutego 2018

WIZYTA HANI

Wczoraj miałam niecodzienną wizytę. Zadzwoniła Hania Karniej z SW i zapytała, czy może wpaść z jakimś mecenasem, by dokończyć wypełniania wniosku, który  kilka miesięcy temu przysłała  jej córka, Zosia. O mojej konspiracyjnej działalności w okresie  powstania Solidarności i  prób jej stłumienia. Wydawało mi się, że niewiele zdziałałam, ale potem, kiedy analizowaliśmy  moje poczynania, okazało się,  że owszem , narażając się - dość sporo im pomogłam. Siedzieli  długo, a ja wypełniałam dla IPN te informacje. Może z tego nic nie wyjść, ale mogę być zakwalifikowana i wtedy wpadnie mi parę groszy.  Hania świetnie się trzyma kondycyjnie, działa  bez wytchnienia i czuje się dobrze, wygląda też pozytywnie, bo to była ładna dziewucha. Szkoda tylko, że omija mnie i zjawia się raz na 5-6 lat. Następnych odwiedzin pewnie nie dożyję .
Wanda się nie odzywa,  Sylwek tak samo,  Dorota rzuca parę zdań, ale na moje prośby, albo niewygodne pytania nie odpowiada.  Wytknęłam to jej,  więc będzie następny pretekst, by w ogóle zamilczeć.
Nie przejmuję się zbytnio, bo właściwie  trochę tendencyjnie je zniechęcam, wypróbowując,  na ile są odporne i otwarte, by  ze mną dyskutować. Okazuje się , że tematy są ograniczone, a ja tego nie cierpię. Chciałabym się jakoś podzielić z Andrzejem tym, co mam, ale też nie odpowiada  na pytania. Teraz jakoś zamilkł, ale on haruje, jak niewolnik i, aż serce boli, że u niemczurów, którzy go wykorzystują  w sposób haniebny.
Zdaję sprawę, że jestem nadmiernie obcesowa, a choć większość deklaruje, ze woli szczerość od obłudy jest wręcz odwrotnie. Tymczasem jej nie znoszą i byle jaka uwaga ich nadyma i odsuwają się, by więcej  nie słyszeć.Zocha pewnie spalona ,a jej prochy powędrowały już do Wałbrzycha.
Kalina , będąc  tu, w pokoju Zochy, ani razu mnie nie odwiedziła. Takie zacięte , wredne, bo co ja im zrobiłam złego ?Jeszcze będą, by zlikwidować graty po Zośce, ale na pewno nie przyjdzie im do głowy, by  ze mną się spotkać. I, niech tam.
Mycha zapowiedziała, że "pewnie" zjawi sie na moje imieniny, czyli 24 marca. Niech będzie. Na razie tyle.
Myślałam, że może mój blog przynależy onetowi i od 1 marca go zlikwidują, ale nie, więc nie będę już otwierać następnego.









3 komentarze:

  1. Gabi, miło, że pamiętają o Tobie i o tym, co od siebie dałaś w tamtych czasach. Z ludźmi tak już jest, ze nie lubią prawdy w oczy i interpretują szczerość jak napaść. Trudno im przyjąć do wiadomości, że nie do końca są wobec innych w porządku. Reagują impulsywnie i albo się wycofują albo są niegrzeczni wręcz napastliwi, a ich obroną jest atak i chęć udowodnienia, że to my jesteśmy niedobrzy, bo jak możemy nie przytakiwać i mówić o tym, co z ich strony jest negatywnym zachowaniem. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, znam już niemal wszystkie ludzkie chgaraktery, ale tak naprawdę - nie wiadomo czym się kierują. Na pewno nie lubią i nie chcą znać prawdy, jeśli to ich dotyczy, a jest niezbyt dla nich pozytywna. Ja wręcz przeciwnie, chciałabym wiedzieć co i dlaczego irytują u kogoś moje wady. Nie otwartość wobec nich,a moje, osobiste niedoskonałości. Wydaje mi sie, że je znam, ale nie wiem dlaczego aż tak kogoś mierzą, że muszą ze mną zerwać znajomość. Wydaje mi się, że sporo ma to rozdmuchane własne ego i brak dystansu do samego siebie i swoich braków intelektualnych.

      Usuń
  2. Gabi, ten kolos to kaszubski olbrzym z Gniewina, ustawiony pod wieżą widokową. Widać z niej okolicę, żarnowiecką elektrownię wodną i ogromny zbiornik wodny.
    Wiersz z 2010 roku, ale współgra z moimi obecnymi odczuciami.Uściski

    OdpowiedzUsuń

AKTUALIA

NARUSZYŁAM  TYM  MASAŻEREM STOPĘ I PRZEZ KILKA DNI NIE MOGŁAM NAWET NA NIEJ STĄPNĄĆ. MAŚCI NIE POMAGAŁY, AŻ WRÓCIŁA KINGA I  ZALECIŁA MI ZIM...