Wybory wygraliśmy i tak, jak sobie zamarzyłam - na tyle z przewagą PiS, że mogą rządzić samodzielnie, ale ... niestety, w senacie zaniedbali uzupełnianie składu i okazało się, że co prawda, jako partia wygrała, ale summa summarum - większość stanowi opozycja i mogą wetować co i kiedy chcą. Podobno troczą się jakieś rozmowy, by kilku niezrzeszonych przekabacić na właściwą stronę, ale wątpię , czy to się uda.
Dalej Basia się nie odzywa. Napisałam na jej blogu komentarz, ale widocznie rzadko tam zagląda, bo ostatni wpis ma odległą datę, a adres mailowy, zniknął . Spróbuję zadzwonić z tym, że ma zwyczaj nie odbierania w godzinach popołudniowych, więc nie wiem, czy i kiedy ją złapię.
Wybrano nowy-stary rząd - mało zmian i nowych ministrów..
Trzymam za nich kciuki i jestem całym sercem po ich stronie, bo wierzę w ich uczciwość i dobrą wolę uczynienia Polski zasobnej i szanowanej na świecie, a ta hołota może się wypchać, bo na nic nagonki i nienawistne działania, z krytyka wszystkiego, czegokolwiek nie dokonają. Rodzina, oczywiście , odstawiona, bo to admiratorzy licho wie kogo, ale antagoniści obecnej władzy i wszystkiego, wszystkich, co wiąże się z PiSem .Nie mogą odnazleźć blog, na którym rozpoczęłam opowieść o pobycie w domu starców.