piątek, 12 stycznia 2018

KREWNI , POWINOWACI .... DO LUFTU

A niech mnie ! Wdepnęłam w takie g..., że trudno mi się pozbierać. Kiedy  nawiązałam kontakt z rodziną Doweyków, z których wywodziła się Wala - żona Dziutka i  zamówiły 2 egz. mojej książki - zapytałam Dorotę, czy ma jeszcze na zbyciu z tych przez siebie zakupionych kilka sztuk  - okazało się, że ma i przysłała mi trzy z nich. Jedną kupiła Violetta , mieszkająca w Łodzi o tym samym nazwisku, co ja, a dwa - wymienione panie, mieszkające w Szwecji.  Z jedną z nich, Zofią, pomieszkiwała jej matka  (druga - Ania, nawet nie wiem, gdzie mieszka) a żona Buniuka , brata Wali - Krystyna, która poprosiła o nawiązanie z nią łączności, co też uczyniłam. Długo denerwowałam się, bo ksiązki nie docierały i choć był to okres świąteczny - to jednak  uważałam, że powinny już je dostać.
Tak, jak na początku odbywała się ożywiona wymiana liścików - to w okresie poświątecznym - wszystkie zamilkły. Napisałam zatem, że nastała grobowa cisza, a Zosieńka była tak "miła", że odparowała mi arogancko, iż nie mają czasu, a ja chyba mam lekką paranoję lub niską samoocenę, nie wymieniła tylko co ją skłoniło do takiego odkrycia. Odpisałam, że już wiele lat temu znany myśliciel, którego nazwiska nie zapamiętałam orzekł, iż  w niedlugim czasie, dawno minionym - nie będzie na świecie ani jednego normalnego człowieka (więc i ona do normalnych nie należy), czyli postawiła właściwą diagnozę, a wobec niskiej samooceny - nie będę już je więcej nagabywać.
Książki dotarły, a ich mamusia od razu dorwała się do czytania i będąc dopiero na 30 stronie - zrecenzowała ją , przypisując mi posługiwanie się fantazją (czyli kłamstwem) brak powagi  i zabawowe zachowanie, które ma wrażenie, iż zachowałam je  na starość. Inne jeszcze  inwektywy - kompletnie bzdurne i nie mające żadnego uzasadnienia w treści. Nikt z czytelników, a było ich już sporo , nic podobnego mnie nie zarzucił, a wręcz odwrotnie współczuł mi i wysoko oceniał jej wartość. A ta dalej muliła jakieś banialuki, jak by nie rozumiała , co piszę. Ona, z kolei, przysłała swoje odznaczenia za działalność AKowską, ale
z nich wynikało, jakoby była uczestniczką ważnych akcji . Tymczasem miała tyle lat, co ja, czyli 12-13 i nie mogła brać udziału, bo dzieci nie angażowali do poważnych akcji. Dopiero przyznała, że  pisała za chorych listy, pomagała w kuchni i wykonywała drobne usługi. Za to uzbierała całą garść medali, podpisanych przez Kwasa  i Wałęsę, bo już w Polsce należała do jakiegoś wileńskiego stowarzyszenia AKowców i hurtem im dawano odznaczenia !Czyli świadomie naciągała na te odznaczenia   ówczesne, głupie,  władze.
W końcu miałam dość jej grubiaństwa i niesprawiedliwej oceny treści mojej książki i napisałam, że zrywam z nią kontakt i że jest złośliwą osobą  i nie chcę mieć z nią nic wspólnego. A ona na to, że to dobrze, bo nie wiedziała jak "od tej wariatki się odczepić" (tak, jakbym się to ja do niej przyczepiła, a nie odwrotnie) i mam do niej już więcej nie pisać  -"głupiutka"  dodała. Czegoś tak wrednego dawno nie spotkałam na swej drodze, poza Krzysztofem. A brzydka, wygląda na stówę - wyliniała starucha o złośliwej gębie. Dosłownie. Tymczasem Violetta- zachwycona ksiażką i jej siostra też. Jak większość. Ja znacznie bardziej sceptycznie ją oceniam, ale ta Dowykowa  to już przeszła samą siebie w negatywnej ocenie mego "dzieła" - nie przeczytawszy nawet jej połowy...
A tu - niebawem  - 86 latek mi stuknie. Trudno w to uwierzyć.
Wanda się nie odzywa, próbowłam się dodzwonić, ale  nie  odebrała - nagrane było, iż nie mogą rozmawiać i mam się nagrać. Nie nagrywałam się, ale Wanda do tej pory, a jest 21 - nie oddzwoniła.  No, i dobrze. Dorota to samo. Najlepiej będzie jeśli zamilknę. Euforia z ich odnalezienia i zbliżenia - uleciała wraz z ich oziębłością, choć prawiły mi bez przerwy doussery i, niby, bardzo mnie polubiły. Andrzej przysyła mi zdjęcia Wicusia, wnuka , które jest cudownym, rozradowanym, 1,5 rocznym dziecięciem. Zawiesiłam  go nad biurkiem i gadam do niego, jak by ze mną przebywał . 
Mamy portret , zwinięty w rulon tak, że nie wiem czy da się wyprostować przyniosła Zosia Karniej (śliczna dziewczyna ma 50tkę, a wygląda na 30-tkę), córka Hanki z Solidarności Walczącej. Zamówiłam też, przez internet,ramkę ze szkłem - bardzo tanio i czekam na dostawę. Nie wiem, czy dam radę je tam umieścić. Sylwek nie odzywał się, ale przysłał kartkę  świateczną, a ja mu wysłałam sms-a.

poniedziałek, 1 stycznia 2018

NOWY ROK 2018

NO, I MAMY NOWY ROK - 2018 ! CZY TO MA BYĆ MÓJ OSTATNI NA TYM PADOLE ? NIE ZDZIWIŁABYM SIĘ, CHOĆ, MIMO WSZYSTKO, MIMO  BRAKU SZCZĘŚCIA, PERSPEKTYW, PRZYJAŹNI I MNÓSTWA INNYCH UCIECH  , KTÓRE ZAZNAJĄ CO BARDZIEJ  NA TOPIE LUDZIE - NIE CHCĘ  JESZCZE UMIERAĆ. CIEKAWA JESTEM WSZYSTKIEGO, A NAJBARDZIEJ UTRZYMANIA SIĘ PRZY WŁADZY PiSu, SPEŁNIAJĄCEGO SWOJE PROGRAMOWE ZAPOWIEDZI. ŻEBY NIE TYLKO UTRZEĆ NOSA TYM NIEDOWIARKOM, WROGOM, NAPASTNIKOM , WREDNYM PRZECIWNIKOM TEGO UGRUPOWANIA, ALE BY ZMIEŚĆ ICH W NIEBYT POLITYCZNY NA ZAWSZE.  
KRYSTYNA ODNALAZŁA WRESZCIE PORTRET MAMY, ALE ZACHOWAŁA SIĘ SKANDALICZNIE , NAPASTUJĄC MNIE  ZŁOŚLIWIE , NIENAWISTNIE, ŻE TAK JĄ NACISKAŁAM NA ODNALEZIENIE TEGO PORTRETU I ZARZUTY, IŻ  NIE STARAŁA SIĘ O TO, BO TO NIE JEJ MATKA , A ONA PRZEKRĘCAŁA KOTA OGONEM I ZARZUCAŁA MI, ŻE PODAROWAŁAM,A POTEM CHCĘ ZABRAĆ :"KTO DAJE I ODBIERA..." CO BYŁO EWIDENTNĄ NIEPRAWDĄ. DAŁAM JEJ I HANCE ZROBIENIA Z FOTKI KOPII. I ONE TO UCZYNIŁY,  PRZEZ JAKIŚ CZAS U KRYSTYNY WISIAŁ NA ŚCIANIE, A JA, SĄDZĄC, IŻ NADAL TAM  JEST POPROSIŁAM O WYPOŻYCZENIE, BYM MOGŁA, Z KOLEI,  JA ZROBIĆ Z NIEJ KOPIĘ. OKAZAŁO SIĘ, ŻE  ROBIĄC REMONT, ZDJĘŁA OBRAZ I GDZIEŚ SCHOWAŁA , NIE WIE GDZIE. WIĘC ZAPROPONOWAŁAM, ŻE SKORO NIE JEST ZAINTERESOWANA, BY GO WYKORZYSTAĆ I  LEŻY NIE WIADOMO GDZIE - TO JEŚLI ODNAJDZIE - CHĘTNIE JĄ ODKUPIĘ. I CO JAKIŚ CZAS JĄ PONAGLAŁAM, BY SZUKAŁA. W KOŃCU ODNALAZŁA, A JA CHCIAŁAM Z NIĄ DOGADAĆ SIĘ CO DO JEJ DECYZJI  I PRÓBOWAŁAM  POŁĄCZYĆ PRZEZ MEIL , A POTEM TELEFON, BO SIĘ NIE ODZYWAŁA. KIEDY  WRESZCIE ODEBRAŁA TELEFON - USŁYSZAŁAM WŚCIEKŁY TON I WYMÓWKI, ŻE JĄ  NACISKAM, ZARZUCAM COŚ, CZEGO NIE ODCZUWA ITD.ITP.  PIERWSZY RAZ  O COKOLWIEK  UPOMINAŁAM SIĘ OD NIEJ. NIGDY NIE NAGABYWAŁAM I NIE BYŁAM NAHALNA. ALE TU BARDZO MI ZALEŻAŁO, BY MAMĘ ODZYSKAĆ, BOWIEM  SWÓJ PORTRET ODDAŁAM WANDZI DOWGIRD, BY PRZEKAZAŁA KOMUŚ Z RODZINY, AŻEBY DOSTAŁO SIĘ WE WŁAŚCIWE RĘCE, A NIE ZOSTAŁO GDZIEŚ PORZUCONE PO MOJEJ ŚMIERCI.  ZABRAŁA DOROTKA, KIEDY OBIE PRZYJECHAŁY Z WARSZAWY JEJ SAMOCHODEM. SKORZYSTAŁAM Z NIEPOWTARZALNEJ OKAZJI , BY JĄ WŁAŚCIWIE UMIEŚCIĆ. STALE O TYM MYŚLAŁAM, NIE SĄDZĄC, ŻE TAK MI SIĘ UDA  SPRAWĘ ZAŁATWIĆ. TERAZ ZNÓW KOMBINUJĘ, JAK BY OD NIEJ ODEBRAĆ. ZAMIERZAM  ZA TO SIĘ ZREWANŻOWAĆ. MAM KILKA POMYSLÓW I ŁADNYCH RZECZY, KTÓRE CHCĘ JEJ WRĘCZYĆ.  ALE O TYM PRZY NASTEPNEJ OKAZJI. 
PRZEŚLADUJE MNIE PECH. COKOLWIEK BYM ZROBIŁA W DOBREJ INTENCJI I WIERZE - ZAWSZE TO JA PONOSZĘ WINĘ I KONSEKWENCJE.  DRUGA STRONA SIEBIE WYBIELA I PRZEINACZA FAKTY,KIEDY IM  COŚ SIĘ NIE UDA.

AKTUALIA

NARUSZYŁAM  TYM  MASAŻEREM STOPĘ I PRZEZ KILKA DNI NIE MOGŁAM NAWET NA NIEJ STĄPNĄĆ. MAŚCI NIE POMAGAŁY, AŻ WRÓCIŁA KINGA I  ZALECIŁA MI ZIM...