A niech mnie ! Wdepnęłam w takie g..., że trudno mi się pozbierać. Kiedy nawiązałam kontakt z rodziną Doweyków, z których wywodziła się Wala - żona Dziutka i zamówiły 2 egz. mojej książki - zapytałam Dorotę, czy ma jeszcze na zbyciu z tych przez siebie zakupionych kilka sztuk - okazało się, że ma i przysłała mi trzy z nich. Jedną kupiła Violetta , mieszkająca w Łodzi o tym samym nazwisku, co ja, a dwa - wymienione panie, mieszkające w Szwecji. Z jedną z nich, Zofią, pomieszkiwała jej matka (druga - Ania, nawet nie wiem, gdzie mieszka) a żona Buniuka , brata Wali - Krystyna, która poprosiła o nawiązanie z nią łączności, co też uczyniłam. Długo denerwowałam się, bo ksiązki nie docierały i choć był to okres świąteczny - to jednak uważałam, że powinny już je dostać.
Tak, jak na początku odbywała się ożywiona wymiana liścików - to w okresie poświątecznym - wszystkie zamilkły. Napisałam zatem, że nastała grobowa cisza, a Zosieńka była tak "miła", że odparowała mi arogancko, iż nie mają czasu, a ja chyba mam lekką paranoję lub niską samoocenę, nie wymieniła tylko co ją skłoniło do takiego odkrycia. Odpisałam, że już wiele lat temu znany myśliciel, którego nazwiska nie zapamiętałam orzekł, iż w niedlugim czasie, dawno minionym - nie będzie na świecie ani jednego normalnego człowieka (więc i ona do normalnych nie należy), czyli postawiła właściwą diagnozę, a wobec niskiej samooceny - nie będę już je więcej nagabywać.
Książki dotarły, a ich mamusia od razu dorwała się do czytania i będąc dopiero na 30 stronie - zrecenzowała ją , przypisując mi posługiwanie się fantazją (czyli kłamstwem) brak powagi i zabawowe zachowanie, które ma wrażenie, iż zachowałam je na starość. Inne jeszcze inwektywy - kompletnie bzdurne i nie mające żadnego uzasadnienia w treści. Nikt z czytelników, a było ich już sporo , nic podobnego mnie nie zarzucił, a wręcz odwrotnie współczuł mi i wysoko oceniał jej wartość. A ta dalej muliła jakieś banialuki, jak by nie rozumiała , co piszę. Ona, z kolei, przysłała swoje odznaczenia za działalność AKowską, ale
z nich wynikało, jakoby była uczestniczką ważnych akcji . Tymczasem miała tyle lat, co ja, czyli 12-13 i nie mogła brać udziału, bo dzieci nie angażowali do poważnych akcji. Dopiero przyznała, że pisała za chorych listy, pomagała w kuchni i wykonywała drobne usługi. Za to uzbierała całą garść medali, podpisanych przez Kwasa i Wałęsę, bo już w Polsce należała do jakiegoś wileńskiego stowarzyszenia AKowców i hurtem im dawano odznaczenia !Czyli świadomie naciągała na te odznaczenia ówczesne, głupie, władze.
W końcu miałam dość jej grubiaństwa i niesprawiedliwej oceny treści mojej książki i napisałam, że zrywam z nią kontakt i że jest złośliwą osobą i nie chcę mieć z nią nic wspólnego. A ona na to, że to dobrze, bo nie wiedziała jak "od tej wariatki się odczepić" (tak, jakbym się to ja do niej przyczepiła, a nie odwrotnie) i mam do niej już więcej nie pisać -"głupiutka" dodała. Czegoś tak wrednego dawno nie spotkałam na swej drodze, poza Krzysztofem. A brzydka, wygląda na stówę - wyliniała starucha o złośliwej gębie. Dosłownie. Tymczasem Violetta- zachwycona ksiażką i jej siostra też. Jak większość. Ja znacznie bardziej sceptycznie ją oceniam, ale ta Dowykowa to już przeszła samą siebie w negatywnej ocenie mego "dzieła" - nie przeczytawszy nawet jej połowy...
A tu - niebawem - 86 latek mi stuknie. Trudno w to uwierzyć.
Wanda się nie odzywa, próbowłam się dodzwonić, ale nie odebrała - nagrane było, iż nie mogą rozmawiać i mam się nagrać. Nie nagrywałam się, ale Wanda do tej pory, a jest 21 - nie oddzwoniła. No, i dobrze. Dorota to samo. Najlepiej będzie jeśli zamilknę. Euforia z ich odnalezienia i zbliżenia - uleciała wraz z ich oziębłością, choć prawiły mi bez przerwy doussery i, niby, bardzo mnie polubiły. Andrzej przysyła mi zdjęcia Wicusia, wnuka , które jest cudownym, rozradowanym, 1,5 rocznym dziecięciem. Zawiesiłam go nad biurkiem i gadam do niego, jak by ze mną przebywał .
Mamy portret , zwinięty w rulon tak, że nie wiem czy da się wyprostować przyniosła Zosia Karniej (śliczna dziewczyna ma 50tkę, a wygląda na 30-tkę), córka Hanki z Solidarności Walczącej. Zamówiłam też, przez internet,ramkę ze szkłem - bardzo tanio i czekam na dostawę. Nie wiem, czy dam radę je tam umieścić. Sylwek nie odzywał się, ale przysłał kartkę świateczną, a ja mu wysłałam sms-a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz