piątek, 24 sierpnia 2018

BIEG ZDARZEŃ....

Wysłałam list do Hani, ale , jak na razie - nie ma odpowiedzi, ale w końcu na niej (odpowiedzi) mi nie zależy. Nie dowiedziałam się, czy kuzyneczki warszawskie do mnie wybierają się, czy nie, bo trudno im przewidzieć z takim wyprzedzeniem ostateczną decyzję.  Kombinuję już jednak co by im kupić na prezenciki i oto wytrzasnęłam  jakąś kopię św. Jerzego zabijającego smoka, którą zamierzam dać Piotrkowi ku pamięci jego nieświętego ojca.. 
On i tak nie wie o jego licznych  grzeszkach, bo babiarzem był  niepoślednim i każdą spódniczkę musiał lub próbował zaliczyć. Natomiast mężem i ojcem  nie był najgorszym tyle, że mało przebywającym w domowych pieleszach, albowiem zawód, jaki uprawiał, czyli trenera koszykówki - ostatnio babskiego klubu - przekreślało te możliwości, a nawet były mu na rękę. Niestety wysiadł mu, na skłonie żywota, kręgosłup, chodził  schylony we dwoje i już raczej skończyły się jego podboje.  Mimo wszystko dzieci kochały go niewymownie, pewnie nie wiedziały, albo nie chciały wiedzieć o jego słabostkach, więc ta pamiątka winna być dla Piotra, wyrośniętego  60 iluś tam  letniego jego syna - dość cenna.
Nie dotarłam do chirurga ortopedy, do którego byłam zapisana, ani  na usg, bo wysiadła mi stopa i nie mogłam ruszyć z miejsca tak mnie bolała, a dziś - w trzecim dniu kontuzji jest lepiej, ale nie na tyle bym mogła pokusić się na wizytę w parczku. Wiecznie coś. Jedno podleczę - wyłazi następna przypadłośc i tak w kółko.
Ciecior nie dzwoni, jak zwykle nie dotrzymuje słowa i  choć zdaję sobie sprawę w jakim jest fatalnym położeniu - mogłaby  dać znać , jaki są prognostyki i jakim zabiegom jest poddawana, Bardzo się denerwuję.
Nie mam już nikogo z kim mogłabym pogadać  i mieć słuchacza tudzież  interlokutora o podobnych poglądach, bo nie mam siły gadać  z przeciwnikami  obecnie rządzących i przekonywać ich do czegokolwiek do czego nie chcą być przekonywani, bo i tak nic nie rozumieją i nie usiłują ani słuchać ani przekonywać się do spraw najbardziej oczywistych i realnych.

piątek, 17 sierpnia 2018

Pismo do S Walczącej


Gabriela Dowgird                                                   Wrocław, 20 sierpnia 2018 r.
ul. Świątnicka 25/27
52-018 Wrocław                                        Hanna Karniej-Łukomska
 DPS „Samarytanin”                         Stowarzyszenie „Solidarność Walcząca”
                                                                     ul. Barlickiego 28
                                                                    50-324 Wrocław


Tobie, wraz z Szefostwem Stowarzyszenia – chcę złozyć podziękowania za przyczynienie się do otrzymania przeze mnie odznaczenia „za zasługi dla Niepodległości”. przyznane przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Właściwie, największe „boje” z komunizmem staczałam w latach 50-tych jako uczennica Liceum Pedagogicznego we Wrocławiu, co skutkowało wydaleniem mnie ze szkoły z wilczym biletem. Ten epizod miał wielce znaczące skutki dla mego dalszego życia, przekreślając możliwość kształcenia się i zdobywania wiedzy na wyższych uczelniach, a co za tym idzie - pełnienia wybranego zawodu na satysfakcjonującym poziomie egzystencji, której byłam przez to pozbawiona.
Prawdę mówiąc zawsze stałam po właściwej stronie, tzn. pełnienia patriotycznych zadań z wielkim zaangażowaniem, do czego przyczyniło się wychowanie w rodzinie , oddanej Ojczyźnie. . Rozpoczęłam służenie Sprawie od okresu wojennego, jako kilkunastoletnia dziewczynka, zaangażowana w AK w charakterze łączniczki, w Kownie, na Litwie.
W okresie „Solidarności” - schorowana – nie mogłam się oddać takim akcjom, w jakich chciałam uczestniczyć, ale dawałam z siebie tyle , na ile stać mnie było sił, bowiem odwagi mi nie brakowało.
Jeszcze raz dziękuję za pamięć.
Otrzymałam także wsparcie finansowe w wysokości 417 złotych miesięcznie, co nie jest dla mnie, w tej sytuacji , bez znaczenia. Mamy paskudne wyżywienie, które , kupując potrzebne do życia witaminy (owoce, warzywa itd.) , nadto leki i inne potrzebne rzeczy - uzupełniam z własnych , już niezbyt wysokich do dyspozycji funduszy.
Martwi mnie tylko jedna rzecz. Mianowicie, nasze kierownictwo zechce tę kwotę dokooptować do emerytury i pobrać z całości dla własnych celów 70%, co w efekcie ,z tej przyznanej z Urzędu pieniędzy, pozostanie mi do dyspozycji niewiele ponad 200 zł.
Niezbyt cenię działalność, na naszą rzecz, kierownictwo , które nami zarządza, czyli Stowarzyszenie Ewangelickie Diakonii i Edukacji im. M. Lutra, bym z radością chciała dzielić się tym moim ostatnim dorobkiem.
Zamierzam odmówić oddawania finansowego przydziału tej grupie „władczej”, co , zapewne, będzie zarzewiem nie jednego już między nami konfliktu.

czwartek, 2 sierpnia 2018

OD WCZORAJ

Usiłowałam wczoraj napisać do Basi na jej blog. Niestety, mimo dwukrotnej próby umieszczenia dość długiej treści komentarza - nie wchodził. Zniechęcona, przerwałam dalsze próby, ale zadzwoniłam. Nie odebrała, więc wygłosiłam prośby, by jak będzie mogła i chciała niech oddzwoni. Telefonu zwrotnego nie było. Nie wiem, jak mam się z nią skontaktować ?
Basiu, jeśli wejdziesz tutaj, to oświadczam, że już bez Twego zezwolenia, ze względu na przeszkody - Twoje, niezadedykowane, tomiki  wierszy - przekazuję do naszej biblioteczki, by zainteresowani mogli je przeczytać. Nie ma sensu trzymać ich w szafkach i nie dać możliwości zapoznania się innym z ciekawym, wrażliwym twórcą, jaką jesteś, Basiu. Chciałabym tak cicho odejść, jak piszesz w swoim ostatnim wierszu, pełnym refleksji i zadumy. Ale, czy się uda, obawiam się, że nie.
Fotel przybył, Bardzo wygodny , ma szerokie siedzisko  i jestem , w sumie z niego zadowolona. Złożył mi kurier za  20 zł.

środa, 1 sierpnia 2018

CO NIECO ZMIENIA SIĘ NA LEPSZE

Pismo dotarło po tygodniu. Jak się spodziewałam będę miała nieco ponad 400 zł. comiesięcznego dodatku. Wypłata nastąpi dopiero pod koniec sierpnia.
Doszłam, nagle, do wniosku, że muszę sobie kupić  fotel, bo  krzesełko jest niewygodne i zaczyna trzeszczeć. Mam zamiar oddać go  jednej z pielęgniarek. Znalezienie odpowiedniego pochłonęło pół dnia szperania w internecie. DOSTAŁAM GO W EKSPRESOWYM TEMPIE - po  dwóch dniach. Ukrainiec, który zawsze mi przynosi paczki  najtaniej opłacone - tym razem też - na moją prośbę i zachętę 20 złotową złożył mi go i nie musiałam się mordować i tracić resztki sił na niepewny finał.
Fajny jest ten fotel, bo wybierałam go starannie  zwracając uwagę na szerokość siedzonka i na  ogólną estetykę. Wygodny, a to najważniejsze. 
Upały nie zamierzają się wycofywać i w najbliższy weekend zapowiadają istne piekło na ziemi. Dwa wentylatorki, które pracują u mnie non stop tylko w niewielkim stopniu ułatwiają żywot. Musiałabym chyba stworzyć huraganową atmosferę, żebym poczuła odpowiednie przewietrzenie. Jak ludzie mogą pracować w ten skwar ?  
Muszę napisać do Basi i poprosić o zezwolenie przekazania  kilku jej wydań poetyckich  do naszej biblioteczki. Przynajmniej inni będą mogli z  jej twórczością się zapoznać. Bo co przyjdzie, kiedy będą tkwić w moich szafkach  bez czytelników ? 
Kończę. Nie mam siły się ruszać, a co dopiero pisać.


AKTUALIA

NARUSZYŁAM  TYM  MASAŻEREM STOPĘ I PRZEZ KILKA DNI NIE MOGŁAM NAWET NA NIEJ STĄPNĄĆ. MAŚCI NIE POMAGAŁY, AŻ WRÓCIŁA KINGA I  ZALECIŁA MI ZIM...