Wysłałam list do Hani, ale , jak na razie - nie ma odpowiedzi, ale w końcu na niej (odpowiedzi) mi nie zależy. Nie dowiedziałam się, czy kuzyneczki warszawskie do mnie wybierają się, czy nie, bo trudno im przewidzieć z takim wyprzedzeniem ostateczną decyzję. Kombinuję już jednak co by im kupić na prezenciki i oto wytrzasnęłam jakąś kopię św. Jerzego zabijającego smoka, którą zamierzam dać Piotrkowi ku pamięci jego nieświętego ojca..
On i tak nie wie o jego licznych grzeszkach, bo babiarzem był niepoślednim i każdą spódniczkę musiał lub próbował zaliczyć. Natomiast mężem i ojcem nie był najgorszym tyle, że mało przebywającym w domowych pieleszach, albowiem zawód, jaki uprawiał, czyli trenera koszykówki - ostatnio babskiego klubu - przekreślało te możliwości, a nawet były mu na rękę. Niestety wysiadł mu, na skłonie żywota, kręgosłup, chodził schylony we dwoje i już raczej skończyły się jego podboje. Mimo wszystko dzieci kochały go niewymownie, pewnie nie wiedziały, albo nie chciały wiedzieć o jego słabostkach, więc ta pamiątka winna być dla Piotra, wyrośniętego 60 iluś tam letniego jego syna - dość cenna.
Nie dotarłam do chirurga ortopedy, do którego byłam zapisana, ani na usg, bo wysiadła mi stopa i nie mogłam ruszyć z miejsca tak mnie bolała, a dziś - w trzecim dniu kontuzji jest lepiej, ale nie na tyle bym mogła pokusić się na wizytę w parczku. Wiecznie coś. Jedno podleczę - wyłazi następna przypadłośc i tak w kółko.
Ciecior nie dzwoni, jak zwykle nie dotrzymuje słowa i choć zdaję sobie sprawę w jakim jest fatalnym położeniu - mogłaby dać znać , jaki są prognostyki i jakim zabiegom jest poddawana, Bardzo się denerwuję.
Nie mam już nikogo z kim mogłabym pogadać i mieć słuchacza tudzież interlokutora o podobnych poglądach, bo nie mam siły gadać z przeciwnikami obecnie rządzących i przekonywać ich do czegokolwiek do czego nie chcą być przekonywani, bo i tak nic nie rozumieją i nie usiłują ani słuchać ani przekonywać się do spraw najbardziej oczywistych i realnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz