MOJA PRYZJACIÓŁKA Z LAT MŁODZIEŃCZYCH I DOJRZAŁYCH.... POTEM JUŻ JEJ NIE BYŁO W MOIM ŻYCIU. ALE JĄ UWIECZNIŁAM W MOJEJ KSIĄŻCE "GABRIELA". PODAROWAŁAM JEJ ZADEDYKOWANY EGZEMPLARZ, ALE Z RELACJI, PO PRZECZYTANIU - NIE ODNIOSŁAM WRAŻENIA, BY SIĘ ONA SPODOBAŁA. CHYBA TYLKO OPIS OKRESU NASZEGO POBYTU W WAŁBRZYCHU. CÓŻ , NIE PISAŁAM, BY SIĘ KOMUŚ PRZYPODOBAĆ, ALE BY UWIECZNIĆ TO, CO ZAPAMIĘTAŁAM I WARTE BYŁO WSPOMNIEŃ. RESZTĘ POZOSTAWIŁAM NIEBYTOWI.
OGROMNIE MI JEJ ŻAL, BO DZIEWCZYNA MĘCZYŁA SIĘ OKROPNIE, MAJĄC WODĘ W PŁUCACH I PRAWDOPODOBNIE CHŁONIAKA. MUSIAŁĄ GO MIEĆ OD DAWNA, BO TERAZ UJAWNIŁ SIĘ W KRYTYCZNYM MOMENCIE, KIEDY NIE DAŁO SIĘ JUŻ GO LECZYĆ. CAŁA TA GEHENNA TRAWAŁA OK. 2 MIESIĘCY.
ZJAWIŁA SIĘ TU OK. 1,5 -2 LAT TEMU , ALE ZE MNĄ SIĘ NIE KONTAKTOWAŁA I DOPIERO PRZY OPŁACIE ZA LEKI, SPOSTRZEGŁAM NA LIŚCIE JEJ NAZWISKO.
UCIESZYŁAM SIĘ BARDZO I NATYCHMIAST DO NIEJ ZADZWONIŁAM - CAŁA W EUFORII. PRZYSZŁA ZE SWOIM CHARAKTERYSTYCZNYM UŚMIESZKIEM I GADAŁYŚMY DOŚĆ DŁUGO.
NIESTETY, OKAZAŁO SIĘ, ŻE JEST ZAŻARTĄ ZWOLENNICZKĄ PO-WCÓW I DOPIERO, KIEDY ZWRÓCIŁAM UWAGĘ, BYŚMY OMIJAŁY TEMATY POLITYCZNE, BO JA DOPINGUJĘ PiSOWI , A PO UWAŻAM ZA MĄCICIELI . ICH FATALNE RZĄDY, KTÓRE O MAŁY WŁOS NIE ROZWALIŁY PAŃSTWA - SĄ DLA MNIE NA TYLE NAGANNE, ŻE NIE CHCĘ ICH ZNAĆ. - NIE WRACAŁYŚMY DO TEGO TEMATU.
I TAK - PRZEGADAŁYŚMY JESZCZE KILKA DNI, AŻ ONA CORAZ BARDZIEJ ODE MNIE SIĘ ODDALAŁA, A CORAZ CZĘŚCIEJ INTEGROWAŁA SIĘ Z OTOCZENIEM. PRÓOBOWAŁA GRAĆ Z NIMI W KARTY, ALE ODSTAPIŁA, BO JEDEN Z FACETÓW OKAZAŁ SIĘ CHAMEM. NATOMIAST ZNAJDOWAŁA CORAZ SZERSZY KRĄG "PRZYJACIÓŁ" - NAJCZĘŚCIEJ CHŁOPÓW, JAK TO ZOCHA, I POKREWNE POLITYCZNIE DUSZE.
I TAK, CORAZ CZĘŚCIEJ MNIE OMIJAŁA, A ODWIEDZAŁA OBOK MNIE MIESZKAJĄCE PENSJONARIUSZKI, AŻ KIEDYŚ ZDENERWOWAŁAM SIĘ NIE NA ŻARTY. KIEDY WYSZŁAM NA MOMENT, BY PRZYWOŁAĆ PIELĘGNIARKĘ. A ZASTAŁAM
JĄ U DRZWI JEDNEJ Z WIELBICIELEK NEWSWEEKA Z JAKIMIŚ DWOMA BABKAMI. ZAWINĘŁAM SIĘ I WRÓCIŁAM DO POKOJU. ZORIENTOWAŁA SIĘ, ŻE JĄ PRZYDYBAŁAM NA ODWIEDZINACH , MIJAJĄC MOJE "APARTAMENTY" I WKROCZYŁA, SZYBKO, DO MNIE. WTEDY JEJ WYGARNĘŁAM, ŻE NIE MA PRZYMUSU ODWIEDZANIA MNIE, JEŚLI NIE MA NA TO OCHOTY I DAŁAM PO SOBIE POZNAĆ, ŻE JESTEM NA NIĄ ZŁA.
ODWIEDZIŁAM JĄ PARĘ RAZY I TAK WYGASŁ NASZ KONTAKT. KIEDY ZŁAMAŁAM RĘKĘ I AKURAT NA NIĄ SIĘ NATKNĘŁAM, GDY MNIE ZABIERANO DO KARETKI - PRZEZ 7 TYGODNI CHODZENIA W GIPSIE, ANI RAZU DO MNIE NIE WPADŁA, BY ZAPYTAĆ CHOCIAŻ, JAK SIĘ MIEWAM. POTEM 3 MIESIĄCE LECZENIA ZAPALENIA OSKRZELI (DOPIERO PO 3 ANTYBIOTYKACH ZACZYNAŁAM DOBRZEĆ) - TEŻ NIE MIAŁA OCHOTY NA WIDZENIE SIĘ ZE MNĄ.
NASTĘPNIE ONA ZNALAZŁA SIĘ W SZPITALU I OKAZAŁO SIĘ, ŻE MA WODĘ W PŁUCACH. WIELOKROTNIE KRĄŻYŁA MIĘDZY DOMEM A SZPITALEM. PODOBNO MIAŁA TEŻ CHŁONIAKA - RAKA PŁUC. LEDWO MÓWIŁA. kILKA DNI PRZED POWROTEM DO SZPITALA ZAMIENIŁYŚMY PARĘ ZDAŃ. PROPONOWAŁAM POMOC. ONA NA TO, ŻE TYLKO KALINA I DOBRUSIA - JEJ CÓRKA, KTÓRA PRZYBYŁA Z USA, BY BYĆ PRZY CIOTCE MIAŁY DO NIEJ DOSTĘP. NO, I WCZORAJ DOWIEDZIAŁAM SIĘ OD P. IRENY, NIE OD TYCH WREDNYCH OPIEKUNEK, ŻE ZOŚKA NIE ŻYJE. POBECZAŁAM SIĘ I BARDZO MI SMUTNO, ŻE NIE ZBLIŻYŁYŚMY SIĘ DO SIEBIE, BO JA JĄ BARDZO LUBIŁAM, CHOĆ ZAWSZE WOLAŁA MĘŻCZYZN I BYŁA NIMI WIECZNIE ZAUROCZONA. Z BABAKMI TEŻ SIĘ PRZYJAŹNIŁA, ALE NA ZASADZIE NIEUSTANNEJ ADORACJI Z JEDNEJ STRONY - BABEK.
ŻEGNAJ, ZOCHA. JESTEŚ JUŻ SPOKOJNA, NIC CI NIE DOLEGA I TAK POZOSTANIESZ NA WIEKI, WIEKÓW ... JA TEŻ NIEBAWEM DOŁĄCZĘ DO CIEBIE, CHOĆ W INNYM GROBIE POCHOWANA (ZOŚKA W WAŁBRZYCHU, JA - TU) TYLKO NIE WIEM KIEDY I JAK. OBY NIE MĘCZYĆ SIĘ, JAK ONA I WIELU PODOBNYCH.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz