niedziela, 7 października 2018

POWRÓT PO WIELU MIESIĄCACH

Zdołałam jakoś wpaść na ten blog zupełnie przypadkowo. No, ale powinnam wchodzić bez problemów od razu po wpisaniu nazwy , nawet niepełnej. Tymczasem miotam się i niczego nie znajduję, szukając godzinami. Nie wiem czy nadal będę musiała wyszukiwać blog, by wpisać parę słów , przemyśleń, wyrzucić z siebie złość, smuteczki, rozczarowania itp. przemyślenia.
Wandzia z Dorotką nie przyjadą w tym miesiącu, jak zapowiadały, bo mają inne plany. Okazało się, że w Polsce był na jakimś zjeździe matematyków brat Dorotki, Tomek, ale nawet do mnie nie zadzwonił. Nie omieszkałam zakomunikować obu Dziewczynom swój żal i rozczarowanie. Dorotka przekazała to Tomkowi, a on  doszedł do przekonania, że powinien mnie obłaskawić i zadzwonił z USA z usprawiedliwieniami i czymś , co przypominało przeprosiny. Pogadaliśmy, mnie już przeszła złość, pośmiałam się z tego wszystkiego, bo w końcu jestem po tylu rozczarowaniach, że to jedno więcej nie ma dla mnie już znaczenia. Roztkliwiam się tylko w zderzeniu z nieoczekiwaną sympatią, dobrocią, pamięcią.  Tak je wyczekuję, że  kiedy następują nie mogę uwierzyć swemu szczęściu. Nie  banalne komplementy, bo one mnie mało obchodzą i  nic dla mnie nie znaczą.
Irena nie odzywa się i zapowiadane wysłanie książki z powrotem nie następuje. Kontaktuję się natomiast z coraz mniej przytomną Alką. Ciecior natomiast ma się poddać drugiej operacji onkologicznej. Ci lekarze - to konowały. Zamiast od razu pozbyć się zagrożonego organu - robią sobie krotochwile z człowieka ciężko chorego, eksperymentując bez  żenady i zastanowienia,Operację ma mieć 9-go paźdź.  Oby wszystko skończyło się pomyślnie.
Nakupowałam tyle prezentów, że teraz kombinuję, jak je zbyć , oczywiście ze sporą stratą, bo choć nie kupiłam ich zbyt drogo, to na rynku kosztują o wiele drożej. Kinga, pielęgniarka, a którą dość długo byłam na pieńku - przez jej nieodpowiedzialność wobec mnie, kiedy miała mi pomóc, a tego nie zrobiła - teraz do rany przyłóż. Opyliła już 4 torebki i jeszcze dwie pozostały do upłynnienia.  Pewnie nie sprzeda, ale jakoś będę musiała się z tym pogodzić. Tak samo z butami. Co rusz kupuję nowe, by nie uwierały moje zbolałe stopy i zawsze natrafiam właśnie na takie, których nie mogę nosić, bo - za wąskie , za twarde itp. Albo odsyłam przy pomocy Moniczki, socjalnej i tracę kilkanaście zł. za wysyłkę albo polegują sobie latami w moim pojemnym tapczaniku i potem je rozdaję
Na imieninową kartkę, którą wysłałam Mirce w lipcu , otrzymałam od niej podziękowanie , co mnie uradowało, ale ona, jak zwykle, tylko o sobie. ani razu nie zapytała co u mnie. No, ale dobre i to.  Tyle, że dalszych telefonów nie będzie, bo ona wyjechała  do sanatorium, a po powrocie powinna zggłosić swój powrót, a ja nie zamierzam do niej dzwonić, bo nie mam takiej wewnętrznej potrzeby.
No, ale dość się nagadałam. Idę gotować makaron, który spożyję zamiast ohydnego obiadu, jaki oczekuje mnie z kateringu. Może jeszcze trafię na ten blog, a może nie... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

AKTUALIA

NARUSZYŁAM  TYM  MASAŻEREM STOPĘ I PRZEZ KILKA DNI NIE MOGŁAM NAWET NA NIEJ STĄPNĄĆ. MAŚCI NIE POMAGAŁY, AŻ WRÓCIŁA KINGA I  ZALECIŁA MI ZIM...