ILE MINIE CZASU, BYM PRZESTAŁA WSPOMINAĆ ZOCHĘ ?.. STALE STOI MI PRZED OCZYMA. WIDZĘ , JAK OTWIERAJĄ SIĘ DRZWI WINDY, A ONA STOI PRZEDE MN Ą I CZEKA, BY WEJŚĆ. POTEM NASZE ZDAWKOWE ROZMOWY... ALE CORAZ RZADZIEJ WPADAMY NA SIEBIE I WIDZĘ, CZUJĘ, ŻE ONA WOLI OBCYCH ODE MNIE, ŻE CHYBA ZA DUŻO WIEM O NIEJ I ŻE TO JEJ PRZESZKADZA, ŻE CHCE ZOBACZYĆ SIEBIE W INNYM ŚWIETLE, NIŻ DOTĄD BYWAŁA. NAZWAŁAM JĄ "TERESA Z KALKUTY". WSZĘDZIE BYŁO JEJ PEŁNO - WSZYSTKIM CHCIAŁA POMÓC... TO NIE BYŁO W JEJ STYLU. NIE UDZIELAŁA SIĘ W CHARAKTERZE SAMARYTANKI. RACZEJ OCZEKIWAŁA OD WSZYSTKICH POMOCY, NIŻ SAMA JĄ DAWAŁA. PRÓCZ MATKI, BO NIĄ SIĘ ZAJMOWAŁA CHYBA PRZEZ KILKA LAT. CHODZIŁA DO NASZEJ KAPLICZKI, CHOĆ MNIE DEKLAROWAŁA SIĘ JAKO NIEWIERZĄCA, ALE MODLĄCĄ SIĘ DO SWEJ MATKI...TYLE, ŻE PUBLICZNIE NIE WYPOWIADAŁA SWEGO CREDO, WIĘC WSZYSCY UWAŻALI JĄ ZA WIELCE POBOŻNĄ.... HIPOKRYZJA ? ZMIANA OSOBOWOŚCI ?
MNIEJSZA Z TYM. JA W NIEJ STARAŁAM SIĘ UJRZEĆ TĄ "PRZYJCIĘ" Z WAŁBRZYCHA, CHOĆ W PEWNYM MOMENCIE STWIERDZIŁAM, ŻE NIE WARTO, BO ONA SIĘ ZMIENIŁA. NIE NA KORZYŚĆ, BO NAWET POGLĄDY MIAŁYŚMY TAK RÓŻNE, ŻE Z TRUDNOŚCIĄ ODNAJDYWAŁYŚMY WSPÓLNE TEMATY. ALE ZAWSZE... ZOCHY JUŻ NIE MA. I ŻAL, SZKODA.
BASIA ZNÓW ZROBIŁA MI NIESPODZIANKĘ. ODGRZEBAŁA MOJĄ KSIĄŻKĘ I JĄ ZAREKLAMOWAŁA NA PORTALU O CZYTELNIKACH KSIĄŻEK. MIŁA, DOBRA DZIEWCZYNA, ALE MOICH JUŻ NIE MA DO NABYCIA. , A PO DOŚWIADCZENIU Z KRYSTYNĄ D. CZUJĘ SIĘ ZNIESMACZONA, POMÓWIONA I OBDARTA ZE ZŁUDZEŃ, ŻE WSZYSCY JEDNAKOWO, A PRZYNAJMNIEJ PODOBNIE MNIE ODBIERAJĄ. TYLE ZŁOŚCI , NIEPRAWDY ODCZYTAŁA W NIEJ, ŻE MOGĘ JĄ TYLKO ZALICZYĆ DO POCZĄTKUJĄCEJ W ALZHEIMERZE, GDZIE PIERWSZYM SYMPTOMEM TEJ CHOROBY JEST ZŁOŚĆ , NAPASTLIWOŚĆ I NIEZROZUMIENIE , CO SIĘ DO NIEJ MÓWI, CZYTA... A SAMA ? MIAŁA NA WYCHOWANIU DWIE CÓRKI, OBECNIE PONAD 60-LETNIE, KTÓRE MĄŻ UTRZYMYWAŁ. W OKRESIE KOMUNIZMU PRACOWAŁ NA PLACÓWKACH W MOSKWIE I ALBANII. A CO O TYM ŚWIADCZY, ŻE KOLABOROWAŁ Z SOWIETAMI, BO NIKOGO INNEGO NIE ZATRUDNIANO NA TAK EKSPONOWANYCH STANOWISKACH I NIE BORYKAŁA SIĘ TAK , JAK JA Z WIECZNYMI BRAKAMI FORSY. TERAZ CAŁA FERAJNA PRZECIWNA PiSOWI. BEZ JAKICHKOLWIEK SENSOWNYCH POWODÓW. KPIĄ. LŻĄ I OBRAŻAJĄ KACZYŃSKIEGO, JAK JEGO NAJGORSI WROGOWIE. PEWNIE DLATEGO, ŻE PRZESIĄKNĘLI BOLSZEWIĄ , WYCHOWUJĄC SIĘ W JEJ SERCU... MOSKWIE ZA ICH OKUPACJI. DOBRZE, ŻE PRZERWAŁYŚMY ZNAJOMOŚĆ BO NIE DAŁABYM RADY NA DŁUŻEJ Z NIMI OBCOWAĆ. ROZUMIEM, KIEDY MA SIĘ POWODY, BY TAK SZARGAĆ CZYJĄŚ OPINIĘ, ALE ONE PRZYTACZAJĄ JAKIEŚ CHAMSKIE , OBRZYDLIWE ZDJĘCIA INSYNUUJĄC, ŻE CAŁE PIS - TO ZBIOROWISKO DEWOTÓW, A W OGÓLE - TO UBEKÓW I ZDRAJCÓW. NIE ONI, A KTOŚ, KTO NIE MIAŁ NIGDY Z NIMI NIC WSPÓLNEGO. WREDNE, PRYMITYWNE TOWARZYSTWO.
piątek, 23 lutego 2018
piątek, 9 lutego 2018
WIZYTA HANI
Wczoraj miałam niecodzienną wizytę. Zadzwoniła Hania Karniej z SW i zapytała, czy może wpaść z jakimś mecenasem, by dokończyć wypełniania wniosku, który kilka miesięcy temu przysłała jej córka, Zosia. O mojej konspiracyjnej działalności w okresie powstania Solidarności i prób jej stłumienia. Wydawało mi się, że niewiele zdziałałam, ale potem, kiedy analizowaliśmy moje poczynania, okazało się, że owszem , narażając się - dość sporo im pomogłam. Siedzieli długo, a ja wypełniałam dla IPN te informacje. Może z tego nic nie wyjść, ale mogę być zakwalifikowana i wtedy wpadnie mi parę groszy. Hania świetnie się trzyma kondycyjnie, działa bez wytchnienia i czuje się dobrze, wygląda też pozytywnie, bo to była ładna dziewucha. Szkoda tylko, że omija mnie i zjawia się raz na 5-6 lat. Następnych odwiedzin pewnie nie dożyję .
Wanda się nie odzywa, Sylwek tak samo, Dorota rzuca parę zdań, ale na moje prośby, albo niewygodne pytania nie odpowiada. Wytknęłam to jej, więc będzie następny pretekst, by w ogóle zamilczeć.
Nie przejmuję się zbytnio, bo właściwie trochę tendencyjnie je zniechęcam, wypróbowując, na ile są odporne i otwarte, by ze mną dyskutować. Okazuje się , że tematy są ograniczone, a ja tego nie cierpię. Chciałabym się jakoś podzielić z Andrzejem tym, co mam, ale też nie odpowiada na pytania. Teraz jakoś zamilkł, ale on haruje, jak niewolnik i, aż serce boli, że u niemczurów, którzy go wykorzystują w sposób haniebny.
Zdaję sprawę, że jestem nadmiernie obcesowa, a choć większość deklaruje, ze woli szczerość od obłudy jest wręcz odwrotnie. Tymczasem jej nie znoszą i byle jaka uwaga ich nadyma i odsuwają się, by więcej nie słyszeć.Zocha pewnie spalona ,a jej prochy powędrowały już do Wałbrzycha.
Kalina , będąc tu, w pokoju Zochy, ani razu mnie nie odwiedziła. Takie zacięte , wredne, bo co ja im zrobiłam złego ?Jeszcze będą, by zlikwidować graty po Zośce, ale na pewno nie przyjdzie im do głowy, by ze mną się spotkać. I, niech tam.
Mycha zapowiedziała, że "pewnie" zjawi sie na moje imieniny, czyli 24 marca. Niech będzie. Na razie tyle.
Myślałam, że może mój blog przynależy onetowi i od 1 marca go zlikwidują, ale nie, więc nie będę już otwierać następnego.
Wanda się nie odzywa, Sylwek tak samo, Dorota rzuca parę zdań, ale na moje prośby, albo niewygodne pytania nie odpowiada. Wytknęłam to jej, więc będzie następny pretekst, by w ogóle zamilczeć.
Nie przejmuję się zbytnio, bo właściwie trochę tendencyjnie je zniechęcam, wypróbowując, na ile są odporne i otwarte, by ze mną dyskutować. Okazuje się , że tematy są ograniczone, a ja tego nie cierpię. Chciałabym się jakoś podzielić z Andrzejem tym, co mam, ale też nie odpowiada na pytania. Teraz jakoś zamilkł, ale on haruje, jak niewolnik i, aż serce boli, że u niemczurów, którzy go wykorzystują w sposób haniebny.
Zdaję sprawę, że jestem nadmiernie obcesowa, a choć większość deklaruje, ze woli szczerość od obłudy jest wręcz odwrotnie. Tymczasem jej nie znoszą i byle jaka uwaga ich nadyma i odsuwają się, by więcej nie słyszeć.Zocha pewnie spalona ,a jej prochy powędrowały już do Wałbrzycha.
Kalina , będąc tu, w pokoju Zochy, ani razu mnie nie odwiedziła. Takie zacięte , wredne, bo co ja im zrobiłam złego ?Jeszcze będą, by zlikwidować graty po Zośce, ale na pewno nie przyjdzie im do głowy, by ze mną się spotkać. I, niech tam.
Mycha zapowiedziała, że "pewnie" zjawi sie na moje imieniny, czyli 24 marca. Niech będzie. Na razie tyle.
Myślałam, że może mój blog przynależy onetowi i od 1 marca go zlikwidują, ale nie, więc nie będę już otwierać następnego.
środa, 7 lutego 2018
TO JEST MÓJ KOCHANY PRAWNUSIO - WNUK ANDRZEJA WICUŚ
Nic z tego. Fotka się ukazała, ale potem zniknęła i nie mogę jej przywrócić. Taki fajny maluch.
UMARŁA ZOSIA 6 LUTEGO 2018 R. NAD RANEM, W SZPITALU
MOJA PRYZJACIÓŁKA Z LAT MŁODZIEŃCZYCH I DOJRZAŁYCH.... POTEM JUŻ JEJ NIE BYŁO W MOIM ŻYCIU. ALE JĄ UWIECZNIŁAM W MOJEJ KSIĄŻCE "GABRIELA". PODAROWAŁAM JEJ ZADEDYKOWANY EGZEMPLARZ, ALE Z RELACJI, PO PRZECZYTANIU - NIE ODNIOSŁAM WRAŻENIA, BY SIĘ ONA SPODOBAŁA. CHYBA TYLKO OPIS OKRESU NASZEGO POBYTU W WAŁBRZYCHU. CÓŻ , NIE PISAŁAM, BY SIĘ KOMUŚ PRZYPODOBAĆ, ALE BY UWIECZNIĆ TO, CO ZAPAMIĘTAŁAM I WARTE BYŁO WSPOMNIEŃ. RESZTĘ POZOSTAWIŁAM NIEBYTOWI.
OGROMNIE MI JEJ ŻAL, BO DZIEWCZYNA MĘCZYŁA SIĘ OKROPNIE, MAJĄC WODĘ W PŁUCACH I PRAWDOPODOBNIE CHŁONIAKA. MUSIAŁĄ GO MIEĆ OD DAWNA, BO TERAZ UJAWNIŁ SIĘ W KRYTYCZNYM MOMENCIE, KIEDY NIE DAŁO SIĘ JUŻ GO LECZYĆ. CAŁA TA GEHENNA TRAWAŁA OK. 2 MIESIĘCY.
ZJAWIŁA SIĘ TU OK. 1,5 -2 LAT TEMU , ALE ZE MNĄ SIĘ NIE KONTAKTOWAŁA I DOPIERO PRZY OPŁACIE ZA LEKI, SPOSTRZEGŁAM NA LIŚCIE JEJ NAZWISKO.
UCIESZYŁAM SIĘ BARDZO I NATYCHMIAST DO NIEJ ZADZWONIŁAM - CAŁA W EUFORII. PRZYSZŁA ZE SWOIM CHARAKTERYSTYCZNYM UŚMIESZKIEM I GADAŁYŚMY DOŚĆ DŁUGO.
NIESTETY, OKAZAŁO SIĘ, ŻE JEST ZAŻARTĄ ZWOLENNICZKĄ PO-WCÓW I DOPIERO, KIEDY ZWRÓCIŁAM UWAGĘ, BYŚMY OMIJAŁY TEMATY POLITYCZNE, BO JA DOPINGUJĘ PiSOWI , A PO UWAŻAM ZA MĄCICIELI . ICH FATALNE RZĄDY, KTÓRE O MAŁY WŁOS NIE ROZWALIŁY PAŃSTWA - SĄ DLA MNIE NA TYLE NAGANNE, ŻE NIE CHCĘ ICH ZNAĆ. - NIE WRACAŁYŚMY DO TEGO TEMATU.
I TAK - PRZEGADAŁYŚMY JESZCZE KILKA DNI, AŻ ONA CORAZ BARDZIEJ ODE MNIE SIĘ ODDALAŁA, A CORAZ CZĘŚCIEJ INTEGROWAŁA SIĘ Z OTOCZENIEM. PRÓOBOWAŁA GRAĆ Z NIMI W KARTY, ALE ODSTAPIŁA, BO JEDEN Z FACETÓW OKAZAŁ SIĘ CHAMEM. NATOMIAST ZNAJDOWAŁA CORAZ SZERSZY KRĄG "PRZYJACIÓŁ" - NAJCZĘŚCIEJ CHŁOPÓW, JAK TO ZOCHA, I POKREWNE POLITYCZNIE DUSZE.
I TAK, CORAZ CZĘŚCIEJ MNIE OMIJAŁA, A ODWIEDZAŁA OBOK MNIE MIESZKAJĄCE PENSJONARIUSZKI, AŻ KIEDYŚ ZDENERWOWAŁAM SIĘ NIE NA ŻARTY. KIEDY WYSZŁAM NA MOMENT, BY PRZYWOŁAĆ PIELĘGNIARKĘ. A ZASTAŁAM
JĄ U DRZWI JEDNEJ Z WIELBICIELEK NEWSWEEKA Z JAKIMIŚ DWOMA BABKAMI. ZAWINĘŁAM SIĘ I WRÓCIŁAM DO POKOJU. ZORIENTOWAŁA SIĘ, ŻE JĄ PRZYDYBAŁAM NA ODWIEDZINACH , MIJAJĄC MOJE "APARTAMENTY" I WKROCZYŁA, SZYBKO, DO MNIE. WTEDY JEJ WYGARNĘŁAM, ŻE NIE MA PRZYMUSU ODWIEDZANIA MNIE, JEŚLI NIE MA NA TO OCHOTY I DAŁAM PO SOBIE POZNAĆ, ŻE JESTEM NA NIĄ ZŁA.
ODWIEDZIŁAM JĄ PARĘ RAZY I TAK WYGASŁ NASZ KONTAKT. KIEDY ZŁAMAŁAM RĘKĘ I AKURAT NA NIĄ SIĘ NATKNĘŁAM, GDY MNIE ZABIERANO DO KARETKI - PRZEZ 7 TYGODNI CHODZENIA W GIPSIE, ANI RAZU DO MNIE NIE WPADŁA, BY ZAPYTAĆ CHOCIAŻ, JAK SIĘ MIEWAM. POTEM 3 MIESIĄCE LECZENIA ZAPALENIA OSKRZELI (DOPIERO PO 3 ANTYBIOTYKACH ZACZYNAŁAM DOBRZEĆ) - TEŻ NIE MIAŁA OCHOTY NA WIDZENIE SIĘ ZE MNĄ.
NASTĘPNIE ONA ZNALAZŁA SIĘ W SZPITALU I OKAZAŁO SIĘ, ŻE MA WODĘ W PŁUCACH. WIELOKROTNIE KRĄŻYŁA MIĘDZY DOMEM A SZPITALEM. PODOBNO MIAŁA TEŻ CHŁONIAKA - RAKA PŁUC. LEDWO MÓWIŁA. kILKA DNI PRZED POWROTEM DO SZPITALA ZAMIENIŁYŚMY PARĘ ZDAŃ. PROPONOWAŁAM POMOC. ONA NA TO, ŻE TYLKO KALINA I DOBRUSIA - JEJ CÓRKA, KTÓRA PRZYBYŁA Z USA, BY BYĆ PRZY CIOTCE MIAŁY DO NIEJ DOSTĘP. NO, I WCZORAJ DOWIEDZIAŁAM SIĘ OD P. IRENY, NIE OD TYCH WREDNYCH OPIEKUNEK, ŻE ZOŚKA NIE ŻYJE. POBECZAŁAM SIĘ I BARDZO MI SMUTNO, ŻE NIE ZBLIŻYŁYŚMY SIĘ DO SIEBIE, BO JA JĄ BARDZO LUBIŁAM, CHOĆ ZAWSZE WOLAŁA MĘŻCZYZN I BYŁA NIMI WIECZNIE ZAUROCZONA. Z BABAKMI TEŻ SIĘ PRZYJAŹNIŁA, ALE NA ZASADZIE NIEUSTANNEJ ADORACJI Z JEDNEJ STRONY - BABEK.
ŻEGNAJ, ZOCHA. JESTEŚ JUŻ SPOKOJNA, NIC CI NIE DOLEGA I TAK POZOSTANIESZ NA WIEKI, WIEKÓW ... JA TEŻ NIEBAWEM DOŁĄCZĘ DO CIEBIE, CHOĆ W INNYM GROBIE POCHOWANA (ZOŚKA W WAŁBRZYCHU, JA - TU) TYLKO NIE WIEM KIEDY I JAK. OBY NIE MĘCZYĆ SIĘ, JAK ONA I WIELU PODOBNYCH.
OGROMNIE MI JEJ ŻAL, BO DZIEWCZYNA MĘCZYŁA SIĘ OKROPNIE, MAJĄC WODĘ W PŁUCACH I PRAWDOPODOBNIE CHŁONIAKA. MUSIAŁĄ GO MIEĆ OD DAWNA, BO TERAZ UJAWNIŁ SIĘ W KRYTYCZNYM MOMENCIE, KIEDY NIE DAŁO SIĘ JUŻ GO LECZYĆ. CAŁA TA GEHENNA TRAWAŁA OK. 2 MIESIĘCY.
ZJAWIŁA SIĘ TU OK. 1,5 -2 LAT TEMU , ALE ZE MNĄ SIĘ NIE KONTAKTOWAŁA I DOPIERO PRZY OPŁACIE ZA LEKI, SPOSTRZEGŁAM NA LIŚCIE JEJ NAZWISKO.
UCIESZYŁAM SIĘ BARDZO I NATYCHMIAST DO NIEJ ZADZWONIŁAM - CAŁA W EUFORII. PRZYSZŁA ZE SWOIM CHARAKTERYSTYCZNYM UŚMIESZKIEM I GADAŁYŚMY DOŚĆ DŁUGO.
NIESTETY, OKAZAŁO SIĘ, ŻE JEST ZAŻARTĄ ZWOLENNICZKĄ PO-WCÓW I DOPIERO, KIEDY ZWRÓCIŁAM UWAGĘ, BYŚMY OMIJAŁY TEMATY POLITYCZNE, BO JA DOPINGUJĘ PiSOWI , A PO UWAŻAM ZA MĄCICIELI . ICH FATALNE RZĄDY, KTÓRE O MAŁY WŁOS NIE ROZWALIŁY PAŃSTWA - SĄ DLA MNIE NA TYLE NAGANNE, ŻE NIE CHCĘ ICH ZNAĆ. - NIE WRACAŁYŚMY DO TEGO TEMATU.
I TAK - PRZEGADAŁYŚMY JESZCZE KILKA DNI, AŻ ONA CORAZ BARDZIEJ ODE MNIE SIĘ ODDALAŁA, A CORAZ CZĘŚCIEJ INTEGROWAŁA SIĘ Z OTOCZENIEM. PRÓOBOWAŁA GRAĆ Z NIMI W KARTY, ALE ODSTAPIŁA, BO JEDEN Z FACETÓW OKAZAŁ SIĘ CHAMEM. NATOMIAST ZNAJDOWAŁA CORAZ SZERSZY KRĄG "PRZYJACIÓŁ" - NAJCZĘŚCIEJ CHŁOPÓW, JAK TO ZOCHA, I POKREWNE POLITYCZNIE DUSZE.
I TAK, CORAZ CZĘŚCIEJ MNIE OMIJAŁA, A ODWIEDZAŁA OBOK MNIE MIESZKAJĄCE PENSJONARIUSZKI, AŻ KIEDYŚ ZDENERWOWAŁAM SIĘ NIE NA ŻARTY. KIEDY WYSZŁAM NA MOMENT, BY PRZYWOŁAĆ PIELĘGNIARKĘ. A ZASTAŁAM
JĄ U DRZWI JEDNEJ Z WIELBICIELEK NEWSWEEKA Z JAKIMIŚ DWOMA BABKAMI. ZAWINĘŁAM SIĘ I WRÓCIŁAM DO POKOJU. ZORIENTOWAŁA SIĘ, ŻE JĄ PRZYDYBAŁAM NA ODWIEDZINACH , MIJAJĄC MOJE "APARTAMENTY" I WKROCZYŁA, SZYBKO, DO MNIE. WTEDY JEJ WYGARNĘŁAM, ŻE NIE MA PRZYMUSU ODWIEDZANIA MNIE, JEŚLI NIE MA NA TO OCHOTY I DAŁAM PO SOBIE POZNAĆ, ŻE JESTEM NA NIĄ ZŁA.
ODWIEDZIŁAM JĄ PARĘ RAZY I TAK WYGASŁ NASZ KONTAKT. KIEDY ZŁAMAŁAM RĘKĘ I AKURAT NA NIĄ SIĘ NATKNĘŁAM, GDY MNIE ZABIERANO DO KARETKI - PRZEZ 7 TYGODNI CHODZENIA W GIPSIE, ANI RAZU DO MNIE NIE WPADŁA, BY ZAPYTAĆ CHOCIAŻ, JAK SIĘ MIEWAM. POTEM 3 MIESIĄCE LECZENIA ZAPALENIA OSKRZELI (DOPIERO PO 3 ANTYBIOTYKACH ZACZYNAŁAM DOBRZEĆ) - TEŻ NIE MIAŁA OCHOTY NA WIDZENIE SIĘ ZE MNĄ.
NASTĘPNIE ONA ZNALAZŁA SIĘ W SZPITALU I OKAZAŁO SIĘ, ŻE MA WODĘ W PŁUCACH. WIELOKROTNIE KRĄŻYŁA MIĘDZY DOMEM A SZPITALEM. PODOBNO MIAŁA TEŻ CHŁONIAKA - RAKA PŁUC. LEDWO MÓWIŁA. kILKA DNI PRZED POWROTEM DO SZPITALA ZAMIENIŁYŚMY PARĘ ZDAŃ. PROPONOWAŁAM POMOC. ONA NA TO, ŻE TYLKO KALINA I DOBRUSIA - JEJ CÓRKA, KTÓRA PRZYBYŁA Z USA, BY BYĆ PRZY CIOTCE MIAŁY DO NIEJ DOSTĘP. NO, I WCZORAJ DOWIEDZIAŁAM SIĘ OD P. IRENY, NIE OD TYCH WREDNYCH OPIEKUNEK, ŻE ZOŚKA NIE ŻYJE. POBECZAŁAM SIĘ I BARDZO MI SMUTNO, ŻE NIE ZBLIŻYŁYŚMY SIĘ DO SIEBIE, BO JA JĄ BARDZO LUBIŁAM, CHOĆ ZAWSZE WOLAŁA MĘŻCZYZN I BYŁA NIMI WIECZNIE ZAUROCZONA. Z BABAKMI TEŻ SIĘ PRZYJAŹNIŁA, ALE NA ZASADZIE NIEUSTANNEJ ADORACJI Z JEDNEJ STRONY - BABEK.
ŻEGNAJ, ZOCHA. JESTEŚ JUŻ SPOKOJNA, NIC CI NIE DOLEGA I TAK POZOSTANIESZ NA WIEKI, WIEKÓW ... JA TEŻ NIEBAWEM DOŁĄCZĘ DO CIEBIE, CHOĆ W INNYM GROBIE POCHOWANA (ZOŚKA W WAŁBRZYCHU, JA - TU) TYLKO NIE WIEM KIEDY I JAK. OBY NIE MĘCZYĆ SIĘ, JAK ONA I WIELU PODOBNYCH.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
AKTUALIA
NARUSZYŁAM TYM MASAŻEREM STOPĘ I PRZEZ KILKA DNI NIE MOGŁAM NAWET NA NIEJ STĄPNĄĆ. MAŚCI NIE POMAGAŁY, AŻ WRÓCIŁA KINGA I ZALECIŁA MI ZIM...
-
Przed nami wybory prezydenta - 10 maja 2020 roku. Duda - i nikt inny. Te otaczające go postaci "prezydentów"- pożal się Boże - to...
-
Wczoraj miałam niecodzienną wizytę. Zadzwoniła Hania Karniej z SW i zapytała, czy może wpaść z jakimś mecenasem, by dokończyć wypełniania wn...