NIEDZIELA WIELKANOCNA. ZBLIŻA SIĘ 9-TA, A ŚNIADANIA JESZCZE NIE MA. ZJADŁAM JEDNO Z UGOTOWANYCH PRZEZE MNIE , KUPIONYCH, JAJEK Z MAJONEZEM I TROCHĘ PODREPEROWANA SYTOŚCIĄ - BĘDĘ OCZEKIWAĆ NA D.C.
NIEWIELE OSÓB ZŁOŻYŁO MI ŻYCZENIA. RACZEJ CI,KTÓRYM SAMA JE ZŁOŻYŁAM. OBRAŻENI. BO TO MNIE DALI PRYMAT DO PRZYPOMINANIA O NICH , ROBIENIA UPRZEJMOŚCI I KŁANIANIA SIĘ W PAS. A MNIE TO ZNUDZIŁO. TYLKO ULCIA , Z UPOREM, GODNYM LEPSZEJ SPRAWY - ZAWSZE PRZYSYŁA MI ŻYCZENIA Z JAKICHŚ OKAZJI. SĄSIAD /RZECZ JASNA, SKORZYSTAŁ Z OKAZJI I "ELEGANCKO", BEZSZELESTNIE ZNIKNĄŁ Z HORYZONTU I Z MOJEGO ŻYCIA. NIE JEST MI POTRZEBNY TAKI MRUK, ZAMKNIĘTY W SOBIE NA CZTERY SPUSTY, KTÓRY Z NICZYM SIĘ NIE PODZIELI. KOSZMARNA POSTAĆ. OSZCZĘDZI SOBIE FACET KILKA USŁUG , A CO NAJWAŻNIEJSZE MOJEGO ZEJŚCIA. ZAWSZE TOĆ NIEPRZYJEMNY OBRZĄDEK I WYDATEK NA KWIATKI. NIBY TAKI IDIOTA, A CWANY I WYRACHOWANY. NIESTETY, NIEWIELE Z TEGO MA. SAMOTNY, BEZ PARTNERA (NIE SĄDZĘ, BY TĘSKNIŁ ZA PARTNERKĄ - NIGDY ŻADNEJ NIE WSPOMINAŁ, A PARTNERA - TAK, ŁZAWO I Z SENTYMENTEM). A NI.ECH MU TAM SIĘ W KOŃCU POWIEDZIE. JA NIE JESTEM STWORZONA NA POCIESZYCIELKĘ TEGO TYPU LUDZI.
MYCHA Z ZOŚKĄ NIE PRZYSZŁY - LEGŁY CHORE, A ZOSIA, CO PRAWDA ZADZWONIŁA, ALE NIE POCZEKAŁA , BYM ODEBRAŁA TELEFON (2 SYGNAŁY ZABRZMIAŁY, PO CZYM SŁUCHAWKĘ ODŁOŻYŁA, A JA JEJ SIĘ NIE ZREWANŻOWAŁAM ). i TAK IMIENINY MINĘŁY, A JA DO NICH NIE PRZYWIĄZUJĘ ŻADNEJ WAGI, JEŚLI KTOŚ NIE CZUJE POTRZEBY , BY SOBIE O MNIE PRZYPOMNIEĆ. NP. CHOCIAŻBY WANDZIA. PIEJE Z ZACHWYTU NADE MNĄ, NIBY CIESZY SIĘ Z KONTAKTÓW I ROZMÓW, A ZUPEŁNIE DO NICH NIE DĄŻY.
OT, I ROZCZAROWANIE. CIEKAWE, CZY I KIEDY ANIA PODZIĘKUJE ZA PIERŚCIONEK ? ZAMIERZAM TE DWA, OSTATNIE, O WIELE MNIEJ WARTE OD PIERWSZEGO - PRZESŁAĆ JEJ TĄ SAMĄ DROGĄ. RESZTA JUŻ POROZDAWANA.
MAM TYLKO PEŁNO SZMAT. CIUCHÓW OD CHOLERY .
ANIA, MOJA SPADKOBIERCZYNI BYŁA U MNIE JAKOŚ CHYBA ROK TEMU I PRZYPADKIEM WPADŁA MIĘDZY ODBIOREM JEDNEGO DZIECKA, A ODTRANSPORTOWANIEM DRUGIEGO. KILKANAŚCIE MINUT. NAWET NIE MAM CZASU, BY JEJ PRZEKAZAĆ SWOJE POŚMIERTNE ŻYCZENIA - CO, KOMU...
A MOJA MŁODZIEŃCZA PRZYJACIÓŁKA - ZOCHA - LEŻY SOBIE, SPOKOJNIUTKO W URNIE, POGRZEBANA JUŻ PRAWIE 2 MIESIĄCE TEMU. NICZEGO JEJ NIE POTRZEBA. TAKI WIELKI TALENT - JUŻ JEJ NIE MA. NIE ODWZAJEMNIAŁA MOICH SERDECZNYCH UCZUĆ. TYLKO TYM OKAZYWAŁA SYMPATIĘ, KTÓRZY JĄ NIEUSTANNIE ADOROWALI, I MIELI PODOBNE DO NIEJ POGLĄDY POLITYCZNE. JA TKWIŁAM W ODRĘBNYM ŚRODOWISKU I NIE PODZIELAŁAM JEJ ARBITRALNYCH , ZDECYDOWANYCH , NIE ZNOSZĄCYCH SPRZECIWU WYPOWIEDZI NA KAŻDY TEMAT. NIE MA JEJ. I TERAZ KAŻDY MOŻE SOBIE FILOZOFOWAĆ , BEZ WZNOSZENIA SPRZECIWÓW ZOCHY Z MEGO DZIECIŃSTWA. NIE CIESZY MNIE TO WCALE, BO UMIERAŁA OKRUTNIE CIERPIĄC. NIE ODESZŁA OT, TAK SOBIE - BEZBOLEŚNIE I SZYBKO. MUSIAŁA DOGŁĘBNIE ODCZUĆ SWOJE ODEJŚCIE. NIE SPOŻYWASZ TYCH NIEUDANYCH ŚWIĄTECZNYCH DAŃ. PRZYNAJMNIEJ NIE MASZ CZEGO ŻAŁOWAĆ.
A KIEDY MOJA KOLEJ ? KTO WIE ?
9
Mimo wszystko Gabi , jak najmilej spędzonych Świąt Ci życzę ze szczerego serca.
OdpowiedzUsuńMiałam zadzwonić Do Ciebie przed Świętami, ale marnie się czułam przez pogodę. Wszystkie urazy dały o sobie znać, jak dawno już nie. Nie miałam ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Przepraszam, że mimo zapowiedzi nie zadzwoniłam. Uściski wielkanocne. Basia