czwartek, 2 maja 2019

NOWE...

Cały system internetowy , że tak powiem - szlag trafił i musiałam wezwać informatyka, by naprawił, żebym mogła korzystać z laptopa , w ogóle, a internetu w szczególe... I tak się stało. Pozbyłam się  200 złotych (dodatkowo 20 zł kabelek) , ale internet działa. Sporo zapisków gdzieś zniknęło i powoli je odszukuję, ale ważne, że nie zostałam odcięta od świata. Ale, co się naszukałam chętnych do napraw komputerów - to moje... Większość już nie działa, a jak działa - to nie przyjeżdża do domów - trzeba  urządzenia do nich dowozić, a wiadomo, że to nie dla mnie taka usługa. Znalazł się  wreszcie i chwała mu za to. W ogóle w tym miesiącu mam wydatków co niemiara. Trochę mnie w tym pomogła "premia" dla emerytów, ale w tym gąszczu  wydatków - jakoś ginie ich znaczenie.  Przecież mało, ale w sumie coś - to opłaty za  operację zaćmy oby oczu - teraz , tj. 10 maja jadę na drugą. To pierwsze oko prawie nic nie widzące - nagle rozjaśniało blaskiem pełnego widzenia. Bomba ! Tyle, że  czuję się jak wyżęta szmata - słabowita , zmęczona i niewyspana... Ale widzę !! Za jedyne w sumie 600 zł , w Czechach, Ostrawie - za transport, hotel , śniadanko w nimże  ... . Dodatek,  to kupno jakiegoś jedzonka. W sumie o wiele mniej , niż bym miała w perspektywie lata oczekiwań ,  w Polsce,  na zabieg. Gorzej, bo podróż męcząca i eskapada , przy mojej marnej kondycji -wyczerpująca. Ale warto. Po stokroć.
Teraz kompletuję kontakty.  Stare zostały skasowane i wyszukuję  w zaległościach, by je odnowić. Na razie tyle.
Tu próżno szukać współczującego człowieka, skłonnego do pomocy. Obojętność, izolacja. Nikt nie spełnia nawet swych obowiązków do końca. Oby się wywinąć, oby robić jak najmniej.  Teraz zbliża się drugi wyjazd, a ja mam problemy, czy będzie komu otworzyć  zamknięte w nocy drzwi dla  kierowcy, który po mnie przyjedzie. Dyżur ma, akurat, pielęgniarka , rozsierdzona na mnie, że  odwołałam jej "usługi" sms-em, Ukrainka, będąca kilka lat moją opiekunką pierwszego kontaktu. Nadawałam jej niezliczona ilość ciuchów , które wynosiła worami. Przy każdej jej wizycie, polegające na  siedzeniu i wymyślaniu przeze mnie  tematów do rozmów, bo ona - ani be, ani me - zawsze wciskaniu jej jakiegoś souvenir'u - kończyły się nasze kontakty. Nigdy nie zapytała, czy czegoś nie potrzebuję. Czasem robiła dla mnie jakiś zakup w  sklepie, do którego ja nie miałam dojścia.  No, i właśnie  od niej jestem zależna 10 maja,  w nocy. Ale dam jakoś radę, nie ma obawy.
Przełożona pielęgniarek,  a jest nią absolwentka  studiów humanistycznych - nie raczyła zainteresować się, jak przebiegł zabieg i w ogóle  cała eskapada. Sama nad sobą się użala i obgaduje  męża, z którym się rozwodzi, że taki nieczuły, ordynarny wręcz,  gnębi ją i nic go nie obchodzi... Ale samej dać nieco  uwagi i dobroci komuś zależnemu od niej - co to, to nie. Pal ją cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

AKTUALIA

NARUSZYŁAM  TYM  MASAŻEREM STOPĘ I PRZEZ KILKA DNI NIE MOGŁAM NAWET NA NIEJ STĄPNĄĆ. MAŚCI NIE POMAGAŁY, AŻ WRÓCIŁA KINGA I  ZALECIŁA MI ZIM...