Czyli dwa dni po ostatnich refleksjach i mam na tyle więcej materiału, że muszę go rozładować na tej stronie:
Piotrek się nie zjawił , bo w dniu, kiedy się ze mną umówił został zagarnięty przez kierownika do swych celów na cały dzień, o czym mnie powiadomił, ale wyznaczył następny termin do naprawy kierownicy na dziś, przed południem. Przedpołudnie powoli mija, a jego ani śladu, ale też nie chce pozostawić telefonicznego namiaru do niego ... z przyczyn ? Czyżby obawa, że go będę nękać? - Jest absolutnie płonna, a dodzwonić się do ew. pośredniczki jest marzeniem ściętej głowy, bo , po prostu, telefonów nie odbierają, nawet gdy są na miejscu swego urzędowania, żeby pośredniczyły w naszych kontaktach. I tak - czekam...
Natomiast , nieco lepsze wieści mam po wizycie lekarskiej. Angiolożka okazała się lekarzem inteligentnym i pocieszyła mnie, że, na szczęście , moje głębokie żyły są OK, a te - w stanie zapalnym, powierzchniowe, po 10-dniowej kuracji zastrzykami są w o wiele lepszym stanie - potrzeba jednak jeszcze miesiąca, by zastrzyki kontynuować i ma być OK do kwadratu. Przypisała też jakiś suplement, ale wywietrzało mi z głowy , w jakim celu, o czym będę musiała się przekonać po odczytaniu aplikacji.
A najlepszą wieścią jest to, że p. Waldek załatwił w naszej przychodni przepisanie 100% recepty na fundusz i dzięki temu zamiast 600 złotych zapłaciłam 55 - tylko za suplement.
Muszę mu się zrewanżować przy pierwszej, lepszej okazji.
Nie mam też odpowiedzi z serwisu, do którego wczoraj pisałam z prośbą o naprawę skutera. Wobec tego muszę znów szukać następnego wybawiciela mnie z ogromnego kłopotu, bo inaczej nie będę miała czym wyjeżdżać na zewnątrz.
Noga trochę lepiej się sprawuje, ale nie na tyle, bym mogła poruszać się nawet przy pomocy chodzika, na który muszę czekać do powrotu Ali z urlopu, by móc go od niej odebrać.
To, dziś na tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz